7 sierpnia 2023

CZERWONE WIERCHY Z DZIEĆMI - OD MAŁEJ ŁĄKI DO KOŚCIELISKIEJ



Wycieczka na Czerwone Wierchy z dziećmi chodziła nam po głowie już od dłuższego czasu, w tym roku była numerem jeden w planach. Kiedy pojawiła się prognoza bez zagrożenia burzowo-deszczowego długo się nie zastanawialiśmy nad wyborem celu. Wybieramy kierunek od Małołączniaka do Ciemniaka, chcemy przy okazji sprawdzić jak dzieci poradzą sobie na łańcuchach, poza tym do wylotu Doliny Małej Łąki nie musimy podjeżdżać busem, w kilkanaście minut dojdziemy tam pieszo. 

Wyruszamy wcześnie rano i spacerkiem Droga pod Reglami docieramy do początku szlaku. Odcinek doliną oczywiście nam się dłuży, dzieciom się nudzi i chcą już się wspinać. Na Przysłopie Miętusim robimy postój na wczesne śniadanie, potem rozpoczynamy właściwe podejście. Początkowo szlak biegnie przez las, bez atrakcji, ot wąska kamienna ścieżka. Dzieci co chwila pytają kiedy będą łańcuchy, nie mogą doczekać się atrakcji. W końcu docieramy do Kobylażowego Żlebu, jest kolejka, trzeba przepuścić schodzących, więc na razie tylko przyglądamy się z dołu. Schodziłam lata temu tym szlakiem ifragment z łańcuchami zapamiętałam jako banalny, ale zastanawiam się jak dzieci sobie poradzą. Nadchodzi nasza kolej, początkowo idzie nieźle, ale skała jest wyślizgana, więc trudno złapać dobry chwyt, a łańcuchy są długie, trudno asekurować dzieci w takim miejscu, a z samodzielnym przejściem mają problem, zwłaszcza, że za nami podchodzą kolejne osoby i zamiast cierpliwie czekać wywierają presję. W końcu jeden pan pomaga trochę Zuzi się podciągnąć i przeszkodę mamy za sobą. Zasadniczo dzieciom się podobało, ale inne szlaki z łańcuchami będą musiały jeszcze poczekać. Robimy sobie przerwę i dalej, teraz już bez trudności podchodzimy w stronę szczytu. 

















Zaczynają się na prawdę piękne widoki i to dodaje nam energii, bo jesteśmy już trochę padnięci, podejście jest męczące, chyba bardziej niż na Ciemniak od Kościeliskiej. W reszcie jesteśmy na Małołączniaku. Pod szczytem robimy postój na jedzonko i serię zdjęć, na samym szczycie też pamiątkowe fotki i kontynuujemy wędrówkę granią Czerwonych Wierchów. Przed nami Krzesanica ze słynną galerią kopczyków i przejściem w pobliżu imponującej przepaści. Powoli docieramy do szczytu Ciemniaka, gdzie spotykamy liska, dokarmianego niestety przez turystów. Robimy rudzielcowi fotkę z daleka i zabieramy się do zejścia w stronę Doliny Kościeliskiej. Jeszcze daleka droga przed nami, ale schodzi się nieźle, chodź kolana trochę nam już wysiadają. Dzieciaki też dają radę, chwilami tylko marudzą, ale nic dziwnego, to była na prawdę ambitna trasa dla nich. 














Docieramy do Doliny Kościeliskiej, jeszcze parę kroków do jej wyloty i ładujemy się do busa. Po drodze jeszcze drobne zakupy i późnym wieczorem jesteśmy w pokoju. Przed nami zasłużony odpoczynek 🙂

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz