26 lutego 2019

POLANA BIAŁA WODA - TROCHĘ ZIMY, TROCHĘ LATA



Po czterech miesiącach przerwy wreszcie znów zawitałam w  Tatry :) Przedwczoraj wróciliśmy z zimowego wypadu z dziećmi, zaczynam więc spisywać relacje "na gorąco" coby mi nic nie umknęło. W tym roku podczas zimowego pobytu wyjątkowo udała nam się pogoda (w zeszłym roku tylko w dwa z ośmiu dni mieliśmy widoki, a tym razem tylko jeden dzień na siedem był zupełnie ich pozbawiony). Tutaj możecie sobie przypomnieć jak bawiliśmy się zeszłej zimy.



Już w drodze do Zakopanego nie brakowało pięknych krajobrazów. Wybraliśmy dojazd pociągiem, bardzo malowniczą trasą przez Beskidy i Gorce. To połączenie bezpośrednie, odpada więc problem przesiadek. Zakopane wita nas przepięknym słońcem i niemal letnią temperaturą. Dojeżdżamy na Krzeptówki, witamy naszą gospodynię i rozkładamy bagaże w pokoju. Po południu wybieramy się jeszcze na spacer, do kościoła i po podstawowe zakupy. Kolejnego dnia z samego rana wybieramy się do naszej ulubionej Doliny Białej Wody. Zimą można legalnie dojść tylko do polany z leśniczówką, ale zdecydowanie warto. To stamtąd rozpościera się wspaniały widok na Młynarza, Wysoką i Rysy. Dojście do Polany Biała Woda jest pozbawione jakichkolwiek trudności, również zimą (bywa tylko trochę ślisko). Zabieramy ze sobą sanki, bo pomimo wysokich, jak na zimę, temperatur, śniegu i lodu nie brakuje nawet w dolinach. 









Na polanę docieramy dość szybko i możemy cieszyć oczy przepiękną panoramą. Rozkładamy się pod wiatą na śniadanie, pstrykamy mnóstwo zdjęć, a dzieci lepią bałwanka. Jest tak ciepło i przyjemnie, że nie chce nam się wracać. Nie przypuszczałam, że w lutym w Tatrach bardziej przydadzą nam się okulary przeciwsłoneczne niż ciepłe czapki. Siedzimy na polanie ponad godzinę, ale w końcu musimy się ruszyć, bo czekają nas jeszcze większe zakupy. Muszę Wam powiedzieć, że Dolina Białej Wody należy zdecydowanie do moich ulubionych tatrzańskich miejsc, jest w niej coś wyjątkowego. W drodze powrotnej dzieci mają sporo zabawy - z górek zjeżdżają na sankach, lądując na zakrętach w zaspach ;) 



Widok, który nigdy się nie nudzi












Olaf, wersja 2.0 ;)




Wiata turystyczna - bardzo częste zjawisko na słowackich szlakach

"Ja pociągnę Zuzię!"

Przystanek na Łysej Polanie zimą to właściwie tylko wielka góra śniegu, więc mamy do wyboru stanąć na tej górze lub na ulicy. Na szczęście szybko zatrzymuje się bus, udaje nam się nawet usiąść z dziećmi (bardzo dziękujemy dwóm chłopakom, którzy ustąpili nam miejsca). Wysiadamy przy Watrze, ogarniamy zakupy w Biedronce (trzeba wykazać się tam nie lada cierpliwością) i wracamy. Pogoda ma się utrzymać, więc jutro planujemy dłuższą wycieczkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz