20 stycznia 2018

PO CO ZABIERAMY DZIECI W GÓRY



No właśnie, po co? I czy to w ogóle ma sens? Czy dziecko może wynieść z górskiej wyprawy jakieś korzyści?



Różne są opinie na temat zabierania dzieci w góry. Spotkałam się z bardzo różnymi reakcjami - od zachwytu do skrajnej krytyki. Większość ludzi na małych turystów na szlaku reaguje sympatią i podziwem. Sporo widuje się rodzin z dziećmi, coraz więcej rodziców chce dzielić się pasją ze swoimi pociechami. Niestety zdarzają się też osoby, którym obecność dzieci - zwłaszcza małych - na szlaku wyraźnie przeszkadza. Niektórzy uważają, że dzieci nie czerpią żadnych korzyści z takich wycieczek, że są "ciągnięte" na siłę, nie interesują się widokami, w lesie się nudzą, a trasy są dla nich bardzo męczące. Zdarzają się uwagi, że z dziećmi to najlepiej nad morze, ewentualnie Beskidy czy Karkonosze, ale kto widział zabierać maluchy w Tatry - góry w Polsce najwyższe, o specyficznym surowym klimacie, ze znacznymi różnicami wysokości i kapryśną pogodą. To przecież skrajna nieodpowiedzialność i krzywdzenie dzieci. Cóż, jako dziecko każde wakacje spędzałam w Tatrach i nie czuję się specjalnie "skrzywdzona", wręcz trudno mi sobie wyobrazić wyjazd np. nad morze zamiast w góry. Teraz ja "zarażam" swoje dzieci tą pasją i uważam, że nie ma w tym nic złego.


W Dolinie Kościeliskiej


Czy zabieranie dzieci w wysokie góry jest spełnianiem ambicji rodziców? Tak bym tego nie nazwała, ale rzeczywiście, zwykle to my - rodzice wybieramy cel i trasę wycieczki. Wszystko oczywiście w granicach rozsądku i z zachowaniem pewnych zasad. Najważniejsze jest bezpieczeństwo i możliwości dziecka. I oczywiście jego chęci i satysfakcja z odbywanej wędrówki, bo jeśli mały piechur nie ma ochoty na wycieczkę to nie ma sensu go przymuszać.

Moje dzieci w Dolinie Pięciu Stawów Polskich



Warto zaproponować na początek szlaki łatwiejsze, bogate w atrakcje dla najmłodszych - np. strumienie, owieczki. Dzieci często nudzą się na płaskim terenie, w lesie, za to bardzo lubią nieco trudniejsze trasy, z możliwością "wspinania się".

"Skrzywdzone" i "zmaltretowane" dzieci na Hali Gąsienicowej


Nie należy też łatwo się zniechęcać, nie jest powiedziane, że dziecko, które teraz marudzi w czasie wycieczki nie polubi gór za jakiś czas, jestem na to najlepszym przykładem. W dzieciństwie, chociaż lubiłam rodzinne wakacje w Zakopanem, to najchętniej cały czas spędzałabym na wrzucaniu kamyczków do wody, albo zabawie ze zwierzętami gospodarzy, u których mieszkaliśmy. Jak już wyrosłam z nosidełka, które bardzo kochałam, rodzice czasem musieli mi coś obiecać, żebym chciała pójść na dłuższą wycieczkę o własnych siłach. Zwykle były to lody lub szarlotka w schronisku, ale raz - pamiętam to dokładnie - wchodziłam na Grzesia i Rakonia za 10 złotych. Świeżo po denominacji złotówki, dla 7-letniego dziecka to było mnóstwo forsy.

Niedźwiadki w Dolinie Zadnich Koperszadów na Słowacji


Z czasem tak pokochałam Tatry, że sama zaczęłam wyciągać rodziców na dalsze wędrówki, a pierwsze poważniejsze szlaki w Tatrach Wysokich przeszłam w towarzystwie mamy, która do dziś stanowi dla mnie "tatrzański autorytet".

Gdzieś między Kasprowym a Beskidem


Mały zdobywca dwutysięcznika - na szczycie Beskidu


Ja mam to szczęście, że w przypadku swoich dzieci póki co nie muszę uciekać się do korupcji. Córka chętnie siedzi w nosidle, łatwiejsze odcinki pokonuje na nóżkach, natomiast synek wszystkie szlaki przechodzi samodzielnie bardzo chętnie i z wielką radością. Tym bardziej jestem z niego dumna, że jest dzieckiem z zaburzeniami autystycznymi.

Czasem małe nóżki muszą chwilę odpocząć ;)


Jeżeli zarówno dzieci jak i rodzice są zadowoleni ze wspólnych wędrówek to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby dzielić się pasją ze swoimi latoroślami. Jeśli tylko zapewnimy dzieciom bezpieczeństwo, można sobie również stawiać coraz ambitniejsze cele. Nie proponuję nikomu wycieczki z pięciolatkiem na Rysy, ale jest mnóstwo tras w Tatrach Zachodnich i Wysokich dostępnych już dla przedszkolaka - o ile i on i jego rodzice mają już pewne doświadczenie i umiejętności.

Z moim synkiem na Trzydniowiańskim Wierchu


Przełęcz Liliowe


Wspólny aktywny wypoczynek na świeżym powietrzu to świetna sprawa dla całej rodziny, a dzieci z takich wypraw wyciągną zapewne więcej korzyści niż z czasu spędzonego przed telewizorem czy laptopem. Oprócz zdrowego wysiłku uczą się szacunku do przyrody i wrażliwości na jej piękno.

Nad Zielonym Stawem Gąsienicowym


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz