Jako trasę relaksującą, żeby nie przemęczyć za bardzo dzieci wybieramy starą poczciwą Rusinową Polanę.
Jako trasę relaksującą, żeby nie przemęczyć za bardzo dzieci wybieramy starą poczciwą Rusinową Polanę.
Chyba każdy kto regularnie odwiedza Zakopane lub okolice i wędruje po Tatrach prędzej czy później rozważa wypad w ich słowacką część. Nic dziwnego, do Polski należy tylko około 1/4 ich powierzchni i chociaż siatkę szlaków mamy bogatą to zlokalizowane są one gęsto na dość niewielkim obszarze. Obecnie przekraczanie granicy jest tak proste, że odwiedzenie Tatr Słowackich nie nastręcza większych problemów. Turystyka u naszych sąsiadów wygląda nieco inaczej, choćby przez to, że szlaki rozrzucone są na dużo większej powierzchni, ale zapewniam, że można się tam odnaleźć.
Po czerwcowo lipcowym pobycie w Tatrach, głównie Słowackich, czuliśmy jeszcze pewien niedosyt, dlatego w sierpniu wybraliśmy się jeszcze raz tym razem do Zakopanego, do naszej stałej miejscówki na Krzeptówkach.
Mamy pełnię lata i okres wakacji, chcemy więc wykorzystać słoneczną pogodę i wybieramy się na wycieczkę w Beskidy. Celujemy w mniej oblegany i jednocześnie mniej nam znany Beskid Żywiecki. Porady co do wyboru trasy zasięgam u koleżanki, której mąż jest przewodnikiem beskidzkim, więc u najlepiej zorientowanego źródła 😉
Dawno nie miałam okazji spędzać urodzin w Tatrach. Ostatni raz chyba w dzieciństwie, jakieś ślady są w pamiętniku mamy 😉 W tym roku tak nam się udało zaplanować wyjazd, żeby 6 lipca być w Zakopanem. Po kilku dniach na Słowacji przedłużyliśy sobie pobyt jeszcze o weekend po stronie polskiej. Jeszcze przed wyjazdem zaczęłam planować na ten dzień jakąś super wycieczkę, ale obawiałam się czy pogoda zechce kooperować. Na Słowacji mieliśmy pogodę w kratkę, ale na sobotę prognozowane było piękne słoneczko.