28 marca 2018

TATRZAŃSKIE "SKOKI W BOK", CZYLI CO MYŚLĘ O CHODZENIU POZA SZLAKIEM


"Wandalizm na znakowanym szlaku bardziej jest godny potępienia niż turystyczna kultura w ścisłym rezerwacie" mawiał śp. Władysław Cywiński, (wybitny znawca topografii Tatr, taternik, autor szeregu przewodników) i miał rację. Z pewnością większą krzywdę przyrodzie wyrządza rozwrzeszczany i śmiecący tłum nad Morskim Okiem niż pojedynczy turyści w ciszy przemierzający zakątki Doliny Ciężkiej. Przepisy są jednak faktem i, zgodnie z nimi w pewne miejsca chodzić nie można. Tzn. można, ale nie wolno ;) Co oczywiście nie znaczy, że nikt tam nie chodzi... 

W czasach ogromnej popularności mediów społecznościowych można znaleźć liczne relacje z offroadowych wycieczek, wraz ze zdjęciami, a często również z dokładnym opisem przebytej trasy. Wygląda to oczywiście niezwykle zachęcająco, zwłaszcza jeśli nie-szlak obfituje w piękne widoki. Zdania na temat propagowania takiej turystyki i chwalenia się nią są jednak mocno podzielone, wystarczy poczytać komentarze. Oczywiście to, że poruszam ten temat, nie oznacza, że przeszłam już wszystkie znakowane szlaki w Tatrach, nic z tych rzeczy. Szczerze mówiąc nie wiem czy kiedykolwiek będę mogła się tym pochwalić, bo na niektóre może zwyczajnie zabraknąć mi odwagi. Dotychczas byłam zawsze grzeczną turystką i nie zdarzyło mi się zejść ze znakowanego szlaku (no chyba, że parę metrów, na siusiu ;)) Jest jednak sporo miejsc "zakazanych", które mnie pociągają. Nie są to skomplikowane przeprawy skalne na nieznakowane szczyty Korony Tatr. Nie twierdzę, że nie byłoby fajnie zdobyć Gerlacha czy Wysokiej, ale zdaję sobie sprawę, że to trudności nie dla mnie. Jeżeli, to zrobiłabym to legalnie, z przewodnikiem, tak, żeby ktoś zadbał o asekurację i moje bezpieczeństwo. Zresztą, skoro cykam się przed zrobieniem całej Orlej, to tym bardziej nie mam po co pchać się na Gerlach. Za to chętnie odwiedziłabym dziką Dolinę Ciężką, pełną rumowisk skalnych Dolinę Złomisk, Zielony Staw Kaczy, Dolinę Piarżystą, Dolinę Czarną Jaworową, Płaczliwą Skałę, Wielki Wołoszyn. Wybierając się na Zawory najchętniej poszłabym zamkniętym obecnie szlakiem z Przełęczy Liliowe. 


Dolina Ciężka i wysoka ściana stawiarska u jej wylotu (źródło: Wikipedia)


Ciężki Staw - widok z progu dzielącego dolinę (źródło: Wikipedia)


Górne piętro Doliny Złomisk i szczyty Grani Głównej (źródło: Wikipedia)


Kacza Siklawa widoczna ze szlaku Doliną Białej Wody



Zielony Staw Kaczy (źródło: Wikipedia)


Płaczliwa Skała (źródło: Wikipedia)


Staw Ciemnosmreczyński w Dolinie Piarżystej widziany z Wrót Chałubińskiego





Fascynuje mnie również Kominiarski Wierch, na który szlak zamknięto ze względu na gniazdo orłów i, o ile faktycznie tam są, jest to zrozumiałe. Tam więc na pewno się nie wybiorę, lepiej dać im spokój. Moi dziadkowie mieli to szczęście, że zdążyli zdobyć Kominiarski rok przed jego zamknięciem. Natomiast jeśli chodzi o przejścia poza szlakiem to mama z dziadkiem zrobili kiedyś piękną choć trudną wycieczkę przez fragment Liptowskich Murów granią pomiędzy Wrotami Chałubińskiego a Szpiglasową Przełęczą - w czasach kiedy stosunek straży parku do schodzenia ze szlaku był luźniejszy, za to problematyczne było przekraczanie granicy, co praktycznie uniemożliwiało swobodne zwiedzanie Tatr Słowackich.


Kominiarski Wierch widoczny z Polany Chochołowskiej


Z dawnego szlaku na Kominiarski Wierch - na zdjęciu moja babcia (zdjęcie ze zbiorów rodzinnych)


Widoki z Grani Liptowskich Murów (zdjęcie ze zbiorów rodzinnych)


Liptowskie Mury - na grani moja mama (zdjęcie ze zbiorów rodzinnych)



Część z interesujących mnie miejsc to rezerwaty ścisłe - tam bardzo nie wolno, nawet jeżeli, jak w przypadku Grani Wołoszyna, był kiedyś szlak. Uważam, że w przypadku pojedynczych osób, zachowujących się cicho i z kulturą, zabierających swoje śmieci ze sobą i ogólnie szanujących przyrodę, zbaczanie ze znakowanego szlaku, nawet do rezerwatu nie jest zbrodnią. Jest wykroczeniem, za które, w przypadku przyłapania, grozi mandat, o czym te osoby wiedzą i z czym się liczą. O ile się jednak orientuję, takie mandaty zdarzają się stosunkowo rzadko. Co do chwalenia się tego typu wycieczkami... Z jednej strony bogate opisy, okraszone pięknymi zdjęciami mogą zachęcać coraz większe rzesze turystów do odwiedzania zakazanych miejsc, a tłumne chodzenie po rezerwatach to raczej zły pomysł - 2 osoby na dzień, a 20 to różnica, nawet jeśli wszystkie zachowują się jak należy. Z drugiej strony sama chętnie czytuję takie relacje, również z miejsc, których pewnie nigdy nie odwiedzę, za to mogę przynajmniej obejrzeć zdjęcia i poczytać o wrażeniach. Myślę, że takie wpisy jednak powinny powstawać - jeśli zdecyduję się kiedyś na trasę poza szlakiem, to też o tym napiszę. 
Jeszcze kwestia bezpieczeństwa - dwa największe zagrożenia przy schodzeniu ze szlaku to wbrew pozorom nie spotkanie filanca, a zgubienie właściwej drogi (którą trzeba wyszukiwać samemu) i wejście w zbyt trudny teren, skutkujące wypadkiem lub w najlepszym przypadku utknięciem w oczekiwaniu pomocy. Między innymi dlatego raczej nie korci mnie samodzielne zdobywanie trudno dostępnych szczytów. Nie wybrałabym się też raczej na wycieczkę pozaszlakową sama - w towarzystwie zawsze idzie się raźniej. 
Podsumowując - fajnie, że osoby które tak chodzą potrafią w interesujący sposób podzielić się swoimi doświadczeniami i zdjęciami, dobrze, że tych osób jest niewiele w stosunku do ogólnej liczby turystów pojawiających się w Tatrach. Jeżeli zbaczać ze szlaku to mierząc dobrze umiejętności i siły na zamiary, z wiedzą o miejscu, w które się udajemy i świadomością zagrożeń, zostawiając np. komuś z rodziny informację gdzie się wybieramy. No i oczywiście zachowując się z kulturą i szacunkiem do przyrody, ale to powinno dotyczyć również znakowanych szlaków.

Ogólnie rzecz biorąc chodzenie poza szlakiem jest nielegalne, ale...

- Po polskiej stronie Tatr można legalnie chodzić bez przewodnika tylko w terenie udostępnionym do wspinaczki oraz dojść tam najkrótszą możliwą drogą po wpisaniu się w schronisku do książki wyjść taternickich. 

- Po słowackiej stronie Tatr można bez przewodnika legalnie robić drogi wspinaczkowe o trudności w skali taternickiej powyżej II+, drogi o trudnościach od 0 do II mogą służyć tylko do zejść, trzeba być też zrzeszonym w Klubie Wysokogórskim i posiadać odpowiedni sprzęt (co jest logiczne), oficjalnie powinno się też mieć ukończony kurs skałkowy i taternicki.

Wchodzenie do ścisłych rezerwatów jest nielegalne po obu stronach. Jakieś ograniczenia w Parku Narodowym być muszą, bo inaczej całe Tatry byłyby już pewnie zadeptane, a przecież dodatkowy urok tych "zakazanych" miejsc polega właśnie na ich dzikości i oddaleniu od tłumów ludzi przemierzających codziennie popularne szlaki. Ponadto, pomyślmy też o zwierzętach - to one są u siebie, my jesteśmy tylko gośćmi.
Wysokość mandatów jest uregulowana stosownymi przepisami. W TPN za zejście ze szlaku w przypadku złamania jednego przepisu jest to maksymalnie 500 zł, w przypadku złamania dwóch lub więcej - maksymalnie 1000 zł. W TANAP mandat za zejście ze szlaku wynosi 66 euro. Oczywiście w obu parkach zapłacimy tylko wtedy, jeżeli zostaniemy przyłapani.*
Na Słowacji ponadto istnieje zakaz poruszania się zimą po szlakach, w uproszczeniu, "powyżej schronisk". Są oznaczenia, że dalej nie wolno, więc na pewno zorientujemy się jak daleko możemy pójść. Ta zima w słowackich przepisach trwa od 1 listopada do 15 czerwca. Zamykanie szlaków na ten okres argumentuje się głównie ochroną przyrody (znajdującej się wprawdzie przez większość tego okresu pod dwumetrową warstwą śniegu) i czasem też zagrożeniem lawinowym. 
Jest jeszcze kwestia nocowania na szlakach "na dziko" - również niedozwolona, co pewnie ma swoje uzasadnienie także w ochronie przyrody. Mnie to raczej nie dotyczy, nie sądzę, żebym zdecydowała się kiedyś na taki biwak. Nie należę do osób zbyt odważnych, po prostu bałabym się, że w nocy coś mnie zeżre ;) Uważam jednak, że jak pojedyncza osoba w wyjątkowej sytuacji zwinie się w śpiworku w jakiejś kolebie czy nawet na grani to nie poczyni jakiegoś straszliwego spustoszenia w przyrodzie.

* Informacje na temat legalnego poruszania się po drogach taternickich i wysokości mandatów zaczerpnięte z Portalu Tatrzańskiego, forum e-góry, magazynu npm

1 komentarz: