9 maja 2025

W KOTLE ZMARZŁEGO STAWU

 


Po czerwcowo lipcowym pobycie w Tatrach, głównie Słowackich, czuliśmy jeszcze pewien niedosyt, dlatego w sierpniu wybraliśmy się jeszcze raz tym razem do Zakopanego, do naszej stałej miejscówki na Krzeptówkach. 

Zachęceni słoneczną pogodą, na pierwszy ogień wybieramy rejon Hali Gąsienicowej. Trasa przez Boczań nie oferuje nic ponadto co dobrze znamy, ot, najpierw pod górę w lesie, potem odkrytym terenem, Przełęcz między Kopami, śniadanko na ławeczkach i zejście na Halę. Standard 😉 Dalej ruszamy od razu w stronę Czarnego Stawu. To również szlak dobrze nam znamy, ale dostarcza już nieco więcej emocji, z racji widokowego położenia. Pięknie tu, nawet jak się idzie nasty raz. Na ostatnich metrach podejścia trzeba się trochę spocić i po chwili jesteśmy nad Czarnym Stawem. Jak zwykle o tej porze roku czujemy się trochę jak na środku plaży, znajdujemy jakiś wolny kamień i rozsiadamy się na chwilę.




 



 

Nieopodal nas odpoczywa jakaś hałaśliwa wycieczka, chłopcy wyglądają na niezbyt zainteresowanych otaczającymi widokami, jeden z nich wręcz komentuje "szliśmy tu tyle dla takiego g**na"... Ręce opadają, ale nie chcę się wdawać w pyskówki w czasie wycieczki, powstrzymuję się więc od skomentowania tej ignorancji i braku kultury. I uwaga, ja zdaję sobie sprawę, że nie każdego góry muszą zachwycać tak jak mnie, że ktoś może ich po prostu nie lubić, ale niezadowolenie można przecież wyrazić inaczej. Dodam jeszcze że była to młodzież szkolna, a żaden z opiekunów nie zwrócił uwagi na ten komentarz. No ale dobra, dość narzekania. Idziemy brzegiem stawu w lewo, mijamy żółty szlak na Granaty i wnosimy się za szlakiem niebieskim w stronę kotła Zmarzłego Stawu. Teren jest już tutaj wyraźnie wysokogórski, w dwóch miejscach przydają się ręce, dzieci są zachwycone, dla nich to atrakcja. Musimy uspokajać napotkanych turystów, że idziemy z nimi tylko do stawu, a i tak są pełni podziwu, że tak wysoko weszli. No fakt, że na tym odcinku dzieci to raczej rzadkość. Schodzimy nad Zmarzły Staw, ja robię sobie odskok jeszcze trochę wyżej, do Koziej Dolinki. Wracając macham swoim z góry i robię im kilka zdjęć. 

 


 

 




















Nie przesiadujemy już dłużej nad stawem, bo tu zawsze jest chłodno, poza tym sierpniowe dni nie są już tak długie, a czeka nas jeszcze zejście. Wracamy nad Czarny Staw, potem do Murowańca, a stamtąd przez Boczań do Kuźnic.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz