8 sierpnia 2018

TROCHĘ O GÓRSKICH MARZENIACH


Chyba każdy pasjonat ma jakieś marzenia i cele związane ze swoim hobby. Filatelista marzy o unikalnych egzemplarzach znaczków, botanik o odkryciu nowego gatunku rośliny, fan zespołu muzycznego o nowej płycie i bilecie na koncert swoich idoli. A człowiek zbzikowany na punkcie gór o zdobyciu kolejnych szczytów, przejściu nowych szlaków. 


Te marzenia nie muszą być adekwatne do możliwości (nikt nie broni przeciętnemu Kowalskiemu, którego największym górskim osiągnięciem jest Kasprowy Wierch, marzyć o zdobyciu K2), realizując je, lepiej jednak mierzyć siły na zamiary. Każdy ma swój Everest i przykładowo wejście na Świnicę czym innym będzie dla zawodowego taternika a czym innym dla osoby walczącej z lękiem wysokości - rzecz w ogóle nie do porównania. Myślę, że te marzenia można podzielić na dwie kategorie - takie, które prędzej czy później można spełnić przy odrobinie zaangażowania i szczęścia i takie, które prawdopodobnie zawsze pozostaną w sferze marzeń - ale to chyba dobrze, bo o czymś marzyć przecież trzeba. A jakie są moje, typowo marzenia związane z górami? (kolejność przypadkowa)

Wejście na Rysy

Choć po Tatrach chodzę już prawie 30 lat, na najwyższy szczyt Polski jakoś nigdy mnie nie zaniosło. Aż dziwne, biorąc pod uwagę jego popularność, ale zwyczajnie się nie złożyło. Szlaku z polskiej strony jakoś zawsze się trochę obawiałam, choć jeśli wierzyć opisom to przeszłam już kilka o co najmniej porównywalnej trudności. Ze strony słowackiej z kolei wymaga to sporej gimnastyki logistycznej, z dojazdem z Zakopanego środkami publicznego transportu jest raczej nie do zrobienia, a nocować na Słowacji nie miałam dotychczas okazji. W tym roku w czerwcu miałam co prawda pewne plany w stosunku do Rysów (z nad Morskiego Oka), ale długo zalegający śnieg i kilka śmiertelnych wypadków późną wiosną skutecznie mnie zniechęciły. Cóż,nic na siłę, góra poczeka.

Rysy (z prawej) widziane z nad Czarnego Stawu - wyglądają dość niepozornie, wydają się niższe od Niżnich Rysów (z lewej)


Z Kazalnicy Mięguszowieckiej prezentują się już bardziej okazale...


A najbardziej honornie, moim zdaniem wyglądają z Doliny Białej Wody lub Rusinowej Polany (tu widok z Polany Biała Woda - Rysy pośrodku, z lewej Wysoka)



Wycieczka w Tatry Bielskie

Nieszczególnie ambitne, ani trudne do realizacji marzenie. Szlaki (nieliczne zresztą) w rejonie Tatr Bielskich są raczej łatwe i przyjemne. Jedyna trudność to konieczność dojazdu na Słowację, ale autobusy przecież kursują. Jak tylko pojawi się okazja wraz ze sprzyjającą pogodą, z pewnością się tam wybiorę, zdjęcia Tatr Bielskich na czytywanych przeze mnie blogach po prostu mnie oczarowały.

Widok na Tatry Bielskie z Równi Waksmundzkiej


Nocleg w schronisku lub biwak na szlaku

Nigdy jakoś nie zdarzyło mi się spać w schronisku, a zawsze chciałam. Czytałam niejedną relację ze schroniskowych noclegów i trochę odstraszają mnie tłumy, możliwość spania na podłodze w sąsiedztwie cudzych wymiocin i tym podobne atrakcje, ale chyba nie w każdym schronisku i nie w każdym terminie tak jest. Może kiedyś się zdecyduję, zwłaszcza, że marzy mi się jakiś wschód czy zachód słońca gdzieś wyżej, a to trudno zrealizować śpiąc "na dole". Nieco bardziej szalona jest opcja spania "na dziko" w górach, niewątpliwie pociągająca, choć nielegalna (grozi więc mandatem, gdyby ktoś się zastanawiał). No i wymaga to jednak posiadania jakiegoś sprzętu typu dobry śpiwór, najlepiej też maszynka do gotowania itp. 

Schronisko w Starej Roztoce


Kilka wycieczek poza szlakowych

O tym trochę już pisałam w tekście o chodzeniu poza szlakiem i przepisach z tym związanych. Generalnie bardziej pociągają mnie niedostępne szlakowo doliny (Dolina Ciężka, Dolina Kacza, Dolina Złomisk) i łatwiejsze szczyty i przełęcze, np. dawniej istniejące, obecnie zamknięte szlaki (Płaczliwa Skała, Zawory od Liliowego). Na trudne technicznie szczyty w skomplikowanym skalistym terenie, bez szlaku brak mi doświadczenia i odwagi. No chyba, że z przewodnikiem, ale to już spore koszta.

Wschód/zachód słońca na szczycie lub przełęczy

Marzenie powiązane z noclegiem w schronisku lub na łonie natury, inaczej trudne do zrealizowania (chyba, że szczytem będzie Nosal). 

Wyjazd w góry wyższe

Najpiękniejsze zawsze będą dla mnie Tatry, ale chciałabym kiedyś zobaczyć jakieś wyższe góry (Alpy, Kaukaz, Dolomity...), być może też sprawdzić się na większych wysokościach. Jakby się zastanowić, to taki wyjazd nie jest zbyt trudny do zrealizowania (biorąc pod uwagę wyjścia typowo turystyczne), organizowane są też wyprawy z przewodnikami dla osób z doświadczeniem niewiele większym od mojego, zdobytym tylko w Tatrach, więc kiedyś, kto wie...

Matterhorn - chyba najsłynniejszy alpejski szczyt - fajnie byłoby go zobaczyć na żywo (źródło: Wikipedia)


Trekking do bazy w Himalajach lub Karakorum

To jest marzenie, które raczej ma niewielkie szanse się spełnić. Oczywiście takie wyjazdy są organizowane i nawet doświadczenie nie byłoby tu problemem. Trochę to jednak kosztuje, poza tym wiąże się z podróżą samolotem, a to dla mnie rzecz nie do przeskoczenia. Dla wielu pewnie lęk śmieszny, ale wątpię, żebym kiedykolwiek się przełamała i wsiadła do samolotu. Richie Valens też się bał, a jak się w końcu odważył to kiepsko się to dla niego skończyło, więc... może lepiej nie ;) Gdybym zdecydowała się na inny środek transportu... sama podróż trwała by chyba ze 2 tygodnie ;) Ale fajne byłoby kiedyś rzucić okiem na himalajskie kolosy - z bezpiecznej odległości.

K2 - widok z bazy (źródło: Wikipedia)


Przeprowadzka i zamieszkanie na stałe w rejonie Tatr

Niekoniecznie w samym Zakopanem, raczej na obrzeżach lub w jednej z pobliskich miejscowości. Tak, żeby mieć widok na Tatry, możliwość wybrania się w każdej chwili na wycieczkę i czyste powietrze, a jednocześnie uniknąć tłumów i wygórowanych cen w Zakopcu. To marzenie plącze mi się po głowie od dawna, ale od pewnego czasu zaczynam coraz intensywniej rozmyślać nad jego realizacją. Tym bardziej, że dzieciom wyraźnie nie służy śląskie powietrze (mnie zresztą też nie), za to w górach czują się świetnie (tak jak ja). Mój mąż też jest za, więc może uda nam się to kiedyś zrealizować. Największym problemem jest znalezienie mieszkania, które jednocześnie nie zrujnowałoby naszego portfela. Potem kwestia pracy, przedszkola/szkoły dla dzieci. No i to, że reszta rodziny (rodzice z obu stron) pozostałaby na Śląsku. Nie jest to łatwe, ale nie niemożliwe, zwłaszcza jeśli bardzo się chce...

A Wy macie jakieś marzenia związane z górami?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz