Przed Świętami, z okazji Mikołaja szkoła zorganizowała wycieczkę dla dzieci że zwiedzaniem Krakowa, warsztatami z pieczenia obwarzanków i wizytą w fabryce czekolady. Postanowiliśmy skorzystać z okazji i wybrać się na krakowski Jarmark Bożonarodzeniowy i tak po prostu pochodzić się po Starym Mieście, zwłaszcza że spadł śnieg, sceneria jest więc bajeczna. Przy okazji zaoszczędzimy dzieciom podróży autokarem (pojadą z nami pociągiem).
W Krakowie jesteśmy wcześnie rano, odprowadzamy dzieci pod rzeźbę Smoka Wawelskiego, przekazujemy pod opiekę wychowawców, a sami idziemy się powłóczyć po mieście. Jarmark na rynku w Krakowie jest taki sobie, u nas w Katowicach większy i więcej atrakcji, oprócz stoisk gastronomicznych kupić można w zasadzie to samo co w Sukiennicach. Kupujemy ćwiartkę dużego staropolskiego chleba i to jest na prawdę dobry zakup, dawno nie jadłam tak dobrego pieczywa. Odbywa się właśnie konkurs na szopkę krakowską, a w gablotach można obejrzeć najpiękniejsze szopki z lat ubiegłych. Zimowy Kraków ma sporo uroku, ale ma też jedną wadę - całkowicie nieodśnieżone i niczym nie posypane chodniki. Idąc przez Rynek Główny brniemy w śniegu po łydki (skutkuje to całkowitym przemoczeniem butów). Idziemy się trochę wysuszyć i ogrzać w knajpce w pobliżu rynku, potem wracamy jeszcze na Wawel i tramwajem podjeżdżamy do fabryki czekolady odebrać dzieci. Z nimi już prosto na dworzec i do pociągu, bo w butach nam po prostu chlupie 😉
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz