25 października 2021

WYPRAWA NA KARB



Lipiec w Tatrach statystycznie jest miesiącem z najwyższą sumą opadów. Mamy nadzieję, że póki co już się wypadało i do końca pobytu więcej nie będziemy spływać z deszczem. Po wycieczce na Kopieniec i Nosal czujemy oczywiście pewien niedosyt, więc na kolejny dzień planujemy dłuższą wyprawę, ciągnie nas w Tatry Wysokie. Wybieramy się na Halę Gąsienicową, chcemy wejść na Karb.

Wstajemy wcześnie rano, ogarniamy dojazd do Kuźnic i wyruszamy na szlak na Halę Gąsienicową przez Boczań. Pogoda jest niezła, ale wysokie szczyty póki co chowają się w chmurach. Spokojnym tempem docieramy na Halę. Nie schodzimy do Murowańca, tylko od razu skręcamy w stronę Zielonych Stawów (początek trasy pokrywa się z żółtym szlakiem na Kasprowy). Mijamy kolejne mniejsze stawki po drodze do tego największego. Robimy tam dłuższy postój, mamy też atrakcję w postaci obserwacji tutejszych kaczuszek, oczywiście najbardziej zainteresowane są dzieci. Kaczek oczywiście nie karmimy, ale niestety robią to inni - efekt tego jest taki, że kaczki dość natarczywie "żebrają" o jedzenie, a w pewnym momencie jedna wyjątkowo bezczelna sztuka dosłownie wyrywa Michałowi kanapkę z ręki. Cóż, smacznego. Kanapek mamy więcej, ale taka dieta na dłuższą metę może nie wyjść kaczkom na dobre... 



















Po regeneracji sił ruszamy dalej w górę w stronę niebieskiego szlaku na Karb. Podejście od tej strony jest łagodniejsze niż znad Czarnego Stawu, ale tuż pod przełęczą kamienie są tak duże, że Zuzia musi pokonywać je na czworakach, za to tempo i tak ma lepsze ode mnie ;) Na Karbie robimy sobie serię zdjęć, podchodzimy też kawałek grzbietem Małego Kościelca dla lepszych ujęć. Widoki są trochę ograniczone przez chmury, a ponieważ za chmurami chowa się też słońce, jest dość zimno. Dość szybko zbieramy się do zejścia, ta samą drogą. Siedzimy jeszcze chwile nad stawem, pałaszujemy resztę zapasów i wracamy na halę. 
















Do Kuźnic schodzimy ponownie niebieskim szlakiem - dawniej do schodzenia preferowałam Jaworzynkę, ale odkąd wyremontowali szlak przez Boczań i nie ma już tych irytujących kocich łbów, schodzi się tamtędy bardzo przyjemnie. Odcinek z Kuźnic do ronda pokonujemy pieszo, przez Bulwary Słowackiego, przy rondzie łapiemy nasz autobus i wracamy na kwaterę.


Dzieci padły po wycieczce ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz