25 czerwca 2021

FERIE PO FERIACH CZYLI PODSUMOWANIE ZIMOWEGO WYJAZDU - LUTY 2021



Tak się złożyło, że relacja z wiosennego wypadu w Beskidy pojawiła się przed podsumowaniem wyjazdu zimowego, ale mam nadzieję, że wybaczycie mi te drobne zaburzenia w chronologii, jak i to, że mamy już lato, a ja tu o zimie ;) Jak to mówią, lepiej późno niż wcale.

Tegoroczne ferie były inne niż zwykle, w zasadzie można powiedzieć, że wcale ich nie było. Na szczęście wyznaczony urzędowo termin ferii nas nie ogranicza, postanowiliśmy więc, że jeśli tylko będzie to możliwe odwiedzimy Tatry jak zwykle w lutym. Trzymali nas w niepewności do ostatniej chwili, już myślałam, że będę zmuszona poszukiwać jakiejś zaginionej, dawno nie widzianej ciotki z Zakopanego ;) Na szczęście baza noclegowa została odblokowana (co prawda dzień po naszym przyjeździe, ale kto by się przejmował takimi drobiazgami ;)) Plusem tego, że nasz pobyt w Tatrach nie pokrywał się z feriami był niewątpliwie brak tłoku. Owszem, w weekendy pojawiało się więcej turystów i narciarzy, ale i tak było ich nieporównywalnie mniej w stosunku do lat ubiegłych. Jak wyglądał nasz pobyt?

11.02.2021

Przyjechaliśmy do Zakopanego nocnym pociągiem, jak zwykle nieco wymiętoleni podróżą i brakiem snu. Jedyne na co nas stać tego dnia to spacer po mieście, na pączki (dziś Tłusty Czwartek) i zakupy (dla mnie najważniejszy zakup to ciepłe rękawiczki bo prognozy straszą siarczystym mrozem). Wieczorem świętujemy 9 rocznicę ślubu ;)




12.02.2021

Pogoda jest taka sobie, pochmurno i rzeczywiście bardzo zimno (w mieście ok. - 20). Wybieramy się na starą dobrą Drogę pod Reglami i  do Dolinki za Bramką. W czasie spaceru chwilami wypogadza się, przegląda słoneczko i robi się całkiem przyjemnie. Zimowa sceneria doliny jest bardzo fotogeniczna, więc raz za razem robię zdjęcia okolicznych skałek i lodowo-śnieżnych formacji, ryzykując odmrożenie palców przy zdejmowaniu rękawiczek ;) Idziemy doliną do końca i wracamy tą samą drogą (nie ma tu innej możliwości), kręcimy się jeszcze trochę pod reglami, ale dzieci zaczynają narzekać, że im zimno, nam też mróz daje się we znaki, więc wracamy do pokoju się ogrzać. Po południu wychodzimy raz jeszcze, tym razem z sankami i jabłuszkami i do zapadnięcia ciemności ujeżdżamy na górce pod lasem. Przy okazji zawieramy znajomość z wesołą i dość hałaśliwą, ale nadzwyczaj sympatyczną grupką która przyjechała na weekend.







13.02.2021

Pogoda właściwie bez zmian, nadal się chmurzy i jest bardzo zimno. Znów szturmujemy regle, tym razem wybieramy się do Doliny ku Dziurze. Podchodzimy do samej jaskini, końcówkę trasy pokonując w rakach (podejście jest strome i zalodzone). Wracamy tą samą drogą i dalej pod reglami aż do skoczni, a stamtąd przez miasto do autobusu.







14.02.2021

Nareszcie mamy pogodę na jakąś konkretniejszą wycieczkę. Tego dnia udało nam się zdobyć Kopieniec - osobna relacja i więcej zdjęć z tego wypadu tutaj.





15.02.2021

Pogoda od rana kryształowa, wymarzona na dłuższą wycieczkę. Relacja z najpiękniejszej trasy zrobionej podczas tego pobytu i więcej zdjęć tutaj.





16.02.2021

Odpoczywamy po wczorajszym i odwiedzamy tylko Dolinę Strążyską, znowu jest pochmurno i chwilami sypie śnieg.



17.02.2021

Od rana jest ponuro i sypie, idziemy pieszo do Kuźnic i włóczymy się po mieście, wieczorem idziemy na górkę.

18.02.2021

Pogoda trochę lepsza, ale nadal zachmurzone, nie planujemy więc nic wielkiego. Znowu startujemy pod reglami, ale tym razem idziemy w stronę Doliny Kościeliskiej. Docieramy do jej wylotu i wracamy, na spacer zatłoczoną doliną w śnieżycy nie mamy ochoty. Wieczorem znowu szalejemy na górce pod lasem.






19.02.2021

Ostatni dzień pobytu. Pociąg mamy dopiero wieczorem, więc szybko się pakujemy i idziemy wykorzystać jeszcze ostatnie godziny w górach. Pogoda nam się nieco poprawiła, coś tam nawet widać. Podjeżdżamy do Kuźnic i idziemy na Kalatówki. Na polanie robimy krótki postój na podziwianie widoków i zdjęcia, ale tak wieje, że szybko stamtąd zmykamy. Poniżej, gdzie jest spokojniej jemy śniadanie i schodzimy (częściowo zjeżdżamy) do Kuźnic, a stamtąd spacerkiem do miasta. Zabieramy bagaże, żegnamy się z gospodynią i jedziemy do dworca. Po niespełna 5 godzinach w pociągu jesteśmy w Katowicach. W naszym mieszkaniu panują warunki arktyczne (brak ogrzewania przez tydzień), więc jedziemy spać do teściów.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz