Podczas poprzedniego rodzinnego pobytu w Tatrach z powodu marnej pogody w czerwcu nie udało nam się odwiedzić ukochanej Doliny Pięciu Stawów. Była to więc dla nas na sierpniowy wyjazd wycieczka priorytetowa. Rozważaliśmy też przejście przez Świstówkę nad Morskie Oko.
Wczesnym rankiem ruszamy więc najpierw autobusem do centrum, dalej busikiem do Palenicy. Pomimo wczesnej pory na szlaku do Morskiego Oka gęstnieje coraz większy tłumek. Po cichu liczymy, że przy Wodogrzmotach większość ludzi popędzi dalej asfaltem, a w Dolinie Roztoki będzie nieco luźniej. Najwyraźniej jednak powodu wyjątkowo deszczowego lipca większość turystów przerzuciła się na wakacje w sierpniu, w efekcie czego szlakiem do Doliny Pięciu Stawów również podąża ich całkiem sporo. Po drodze obserwujemy zniszczenia poczynione przez lipcowe ulewy - głównie resztki zerwanych mostów (nowe oczywiście już stoją). Zuzia początkowo idzie na nóżkach, dzięki czemu tempo mamy dość ślimacze. Tuż przed podejściem pod Siklawę młoda wskakuje do nosidełka i dzięki temu idziemy trochę szybciej. Po pokonaniu progu doliny czeka nas mały szok termiczny - przy mostku nad Wielkim Stawem jak zwykle wiatr chce urwać głowę. Kilka szybkich fotek, ubieramy coś na siebie i śmigamy w stronę schroniska. Po drodze spotykamy liska - wydaje się być oswojony, pomimo sporego zbiegowiska nic sobie nie robi z obecności ludzi, prawdopodobnie liczy na coś do jedzenia. Niestety część turystów nic sobie nie robi z zakazu dokarmiania zwierząt - nie są chyba świadomi, że robią im w ten sposób krzywdę...
Przy Wielkiej Siklawie
Krzyżówka szlaków przy Wielkim Stawie
Zuzia bardzo z siebie zadowolona - nic dziwnego, najbardziej stromy odcinek spędziła w nosidełku ;)
Mostek na Wielkim Stawie
Ale tu zimno, ubieramy się!
Mały Staw Polski
Rudy mieszkaniec doliny
Zuzia i Przedni Staw Polski
Do schroniska jeszcze tylko parę kroków
Rezygnujemy z szarlotki (odstrasza nas kilometrowa kolejka, a jest juz dość późno), organizujemy szybki posiłek z własnych zapasów i po krotkim odpoczynku ruszamy niebieskim szlakiem w stronę Świstówki Roztockiej. Po ok. pół godzinie decydujemy się jednak zawrócić - mamy za mało czasu na przejście do Morskiego Oka, potem trzeba jeszcze zejść asfaltem (na przejazd fasiągiem nie pozwala nam sumienie), a szlak przez Świstówkę pamiętam słabo, ale kojarzę, że u góry idąc z dziećmi trzeba bardzo uważać, nie pędzić w nerwach, ze nie zdąży się na ostatniego busa... Odpuszczamy więc i schodzimy, najpierw do schroniska i w dół tym razem czarnym szlakiem, żeby było szybciej. Zuzia siedzi na plecach taty w nosidle, więc udaje nam się trochę przyspieszyć.
Spojrzenie na dolinę z nad brzegu Przedniego Stawu
Widoki z podejścia pod Świstówkę
Mniej więcej w tym miejscu zawróciliśmy
Dolina Pięciu Stawów trochę z góry
Gerlach w blasku zachodzącego słońca (widok z asfaltówki między Wodogrzmotami a Palenicą)
Od Wodogrzmotów już prosta asfaltówka, małe nóżki mogą więc poruszać się samodzielnie ;) Michaś idzie cały czas bez marudzenia, jak zwykle. Szczerze podziwiam jego wytrwałość, kondycję ma rewelacyjną :) Na Palenicę schodzimy już po zachodzie słońca, ładujemy się do busa i odjazd do Zakopanego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz