Po czerwcowo lipcowym pobycie w Tatrach, głównie Słowackich, czuliśmy jeszcze pewien niedosyt, dlatego w sierpniu wybraliśmy się jeszcze raz tym razem do Zakopanego, do naszej stałej miejscówki na Krzeptówkach.
Po czerwcowo lipcowym pobycie w Tatrach, głównie Słowackich, czuliśmy jeszcze pewien niedosyt, dlatego w sierpniu wybraliśmy się jeszcze raz tym razem do Zakopanego, do naszej stałej miejscówki na Krzeptówkach.
Mamy pełnię lata i okres wakacji, chcemy więc wykorzystać słoneczną pogodę i wybieramy się na wycieczkę w Beskidy. Celujemy w mniej oblegany i jednocześnie mniej nam znany Beskid Żywiecki. Porady co do wyboru trasy zasięgam u koleżanki, której mąż jest przewodnikiem beskidzkim, więc u najlepiej zorientowanego źródła 😉
Dawno nie miałam okazji spędzać urodzin w Tatrach. Ostatni raz chyba w dzieciństwie, jakieś ślady są w pamiętniku mamy 😉 W tym roku tak nam się udało zaplanować wyjazd, żeby 6 lipca być w Zakopanem. Po kilku dniach na Słowacji przedłużyliśy sobie pobyt jeszcze o weekend po stronie polskiej. Jeszcze przed wyjazdem zaczęłam planować na ten dzień jakąś super wycieczkę, ale obawiałam się czy pogoda zechce kooperować. Na Słowacji mieliśmy pogodę w kratkę, ale na sobotę prognozowane było piękne słoneczko.
Ostatniego dnia naszego pobytu na Słowacji pogoda zapowiada się w kratkę. Rano jest dość słonecznie ale prognozy przewidują przelotne opady, poza tym, jako że wczoraj wstawaliśmy bladym świtem dzisiaj nie udaje nam się zwlec z łóżka przed 8...
Po długiej, jesienno-zimowej przerwie od gór czekaliśmy na okazję, żeby gdzieś się wybrać. Okazja nadarzyła się w majówkę - co rzadko się zdarza prognozy zapowiadały piękną słoneczną pogodę.