Jako, że wczoraj pożegnaliśmy rok 2019 na blogu przyszła pora na podsumowanie. Właściwie to tego posta miałam zamiar opublikować już wczoraj, ale przygotowanie domowej imprezy sylwestrowej pochłonęło więcej czasu niż się spodziewałam, a wieczorem wolałam się bawić nić siedzieć przed komputerem. Za to do podsumowania zabrałam się w noworoczny poranek.
W minionym roku spędziłam w górach 24 dni, z tego 22 w Tatrach. To mniej niż w zeszłym roku, kiedy dni górskich było aż 40. Tym razem udało nam się zorganizować tylko jeden dłuższy wyjazd w czasie wakacji, nie wypaliły też wszystkie plany krótszych wypadów. Nie jest to jednak zły bilans, należy mieć tylko nadzieję, że za rok będzie lepiej ;)
Co się udało zdziałać w górach w 2019 roku?
- zimowy wyjazd z dziećmi na sanki - stał się już naszą tradycją. Dzieci pokochały zimowe Tatry na równi z letnimi, a szaleństwo na sankach stało się ich ulubioną zimową aktywnością. W górach spędziliśmy 7 dni w lutym, odwiedziliśmy Polanę Biała Woda, Halę Gąsienicową, Dolinę Kościeliską, Dolinę Strążyską i Rusinową Polanę.
- wiosenny wyjazd w Tatry we dwoje na jeden dzień - podobnie jak w roku 2018 w czasie kwitnienia krokusów. Tym razem wybraliśmy się do słynącej z tych fioletowych kwiatków Doliny Chochołowskiej. Był środek tygodnia, uniknęliśmy więc tłumów. Weszliśmy jeszcze na Grzesia, gdzie była okazja do wypróbowania nowych raków. Plany były również na Rakoń, ale w tym dniu tak wiało, że obawialiśmy się, że zostaniemy zdmuchnięci...
- letni wakacyjny wyjazd rodzinny w sierpniu - dwa tygodnie w ukochanych Tatrach, z czego przez 5 pierwszych dni mieliśmy jeszcze towarzystwo mojej siostry. Wyjazd dość udany pod względem pogody, choć jego druga połowa przypadła na wyjątkowo burzowy okres w Tatrach (podczas naszego pobytu wydarzyła się tragedia na Giewoncie) w związku z czym niektóre plany wycieczek trzeba było skrócić. Niewątpliwym sukcesem jest odzwyczajenie Zuzi od nosidełka ;) Odwiedziliśmy Kopieniec, Jaworowy Ogród, Sarnią Skałę, Halę Kondratową, Dolinę Kościeliską, Halę Gąsienicową i Czarny Staw, Dolinę Białej Wody, Rusinową Polanę, Dolinę Małej Łąki i Przysłop Miętusi.
- wrześniowy jednodniowy rodzinny wypad do Wisły - czyli zaczynamy poznawać Beskidy. Zrobiliśmy pętelkę z Wisły Dziechcinka, zdobyliśmy Soszów Wielki, Cieślar, Stożek Mały i Stożek Wielki. W zejście mieliśmy przygodę ze zgubieniem szlaku, co stało się chyba naszą Beskidzką tradycją ;)
- październikowy jednodniowy rodzinny wypad w Beskidy - klasyk Beskidu Śląskiego, czyli Szyndzielnia i Klimczok z bonusem w postaci pięknej panoramy Tatr. Również nie obyło się bez przygód ze zgubionym szlakiem, tym razem na początku wycieczki ;)
I to by było na tyle... W czerwcu udało mi się jeszcze pozwiedzać trochę Lublin, ale to już nie góry ;)
Jeśli chodzi o bloga to nadal się rozwija, w minionym roku zaobserwowałam znaczny wzrost liczby czytelników. Najpopularniejszy post na blogu to Gdzie dobrze zjeść w Zakopanem i nie zbankrutować. Sądząc po liczbie wyświetleń najchętniej czytacie posty poradnikowe, czyli pomysły na wycieczki i różnego typu informacje praktyczne.
Jakie mamy plany i marzenia na rozpoczynający się właśnie 2020 rok?
- spędzić możliwie jak najwięcej czasu w górach (z przewagą Tatr)
- zimowy wyjazd z dziećmi w lutym
- krótki wypad bez dzieci wczesną wiosną - jedno lub dwudniowy
- zachód/wschód słońca w górach (najchętniej w Tatrach i z noclegiem na szlaku lub w schronisku)
- dwa wyjazdy wakacyjne z dziećmi, w tym jeden na Słowację
- jeden lub dwa krótsze wypady bez dzieci latem lub jesienią
- dalsze zwiedzanie Beskidów podczas krótkich wypadów
- dalszy rozwój bloga, praca nad szatą graficzną, może jakiś konkurs dla czytelników
Wszystkim moim czytelnikom życzę wspaniałego 2020 roku, samych dobrym chwil, wielu górskich wypraw i szczęśliwych powrotów!
~ Rodzinka na szlaku
* zdjęcie główne posta to moje #2019bestnine z Instagrama
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz